poniedziałek, 4 grudnia 2017

Jesień w Iranie 1 TEHERAN subiektywnie



 Podróż po Iranie zaczyna się od Teheranu. Już na lotnisku wita przywódca.
 

 Ruch samochodowy w pierwszej chwili wydaje się przerażająco chaotyczny. Kierowcy jeżdżą jak chcą mimo działających na ogół świateł.
 
Tankowanie paliwa z zapalonym paierosem też nie należy do rzadkości.

Motocykliści pomykają także po chodnikach. Już w ciągu kilku godzin można się do tego przyzwyczaić, a na początek, kiedy chce się przejść na drugą stronę ulicy, można "przykleić się" do Irańczyka, oni mają to perfekcyjnie opanowane. Najbardziej męczący jest smog w tej kilkunastomilionowej metropolii położonej u podnóża gór.
 Odsapnąć można w licznych parkach i ogrodach. Są bardzo zadbane, rozległe, zawsze urozmaicone strumieniami i fontannami.
 

Lecz pieski tam nie wejdą, a palacze sziszy muszą się powstrzymać od swojej przyjemności.

 Irańczycy uwielbiają piknikować. Robią to na każdym skrawku zieleni, oczywiście w parkach, a także na chodnikach, czy trawnikach między jezdniami. Wszędzie.

 Gra starszych i młodszych panów w szachy, warcaby i tryktraka jest też często tam widzianym sposobem spędzania wolnego czasu.
 


 Irańczycy są bardzo rodzinni, a dziećmi często zajmują się mężczyźni, co może burzyć pewne stereotypy na temat muzułmańskiego kraju.


 Malarstwo perskie.
 Irańczycy, jak większość ludzi na świecie mająca takie możliwości, bardzo lubią robić sobie zdjęcia i być fotografowani. Wiele razy proszono mnie o zrobienie zdjęcia, niektóre z nich będą w kolejnym wpisie.
Słynne graffiti na murze dawnej amerykańskiej ambasady robi dużo wrażenie. Poniżej - oczywiście.

 Zajęcia plastyczne w plenerze.
 Filiżanki z herbatą i ciasteczka czekają na odwiedzających cmentarz.
 Północna część Teheranu jest wysoko położona, więc powietrze jest tam chłodniejsze i mniej zanieczyszczone. Oczywiście mieszkają tam ludzie lepiej sytuowani: biznesmeni, urzędnicy, nauczyciele (!  tak nauczyciele tam należą do najlepiej zarabiających urzędników państwowych)
 Pomnik taternika spodobał mi się, więc Wam pokazuję.
 W centrum Teheranu można też spotkać takie widoczki.
 Bazary! Uwielbiam. Niekoniecznie, żeby wykupić te skarby, ale obserwować. Mogłabym całe dnie spędzać na orientalnych bazarach.


 
 

 
 
 Niestety, tak się nie da. Czekają "ciężkie obowiązki" np. zwiedzanie pałaców dawnych szachów, a przynajmniej spojrzenie z zewnątrz, a naprawdę posiedzenie w parku i gapienie sie na ludzi. Najbardziej ulubione zajęcie...

 Miał być pomnik szacha, ale ustrój sie zmienił i zdążono zrobić tylko nogi.




Ważnych miejsc pilnują policjanci. Potem dowiedziałam się, ze nie jest wskazane robienie im zdjęć.

Od lat fascynowało mnie irańskie kino.  I to było głównym impulsem, który popchnął mnie w tamtą stronę. Chciałam zobaczyć teherańskie ulice i uliczki, gdzie rozgrywały się akcje filmów Asghara Farhadiego, Majida Majidiego czy Bahmana Ghobadiego. I odwiedzić Muzeum Filmu w Teheranie. Nie zawiodłam się.

 


















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz