piątek, 17 października 2014

Tbilisi

Pisałam chyba tu czasem, że o wiele więcej uroku od stolic i wielkich miast ma dla mnie prowincja. Są jednak wyjątki: Petersburg, Tel Aviv. Czyli Wschód. Polubiłam też Tbilisi, miasto bezpretensjonalne, pogodne, "łatwe w obsłudze", z przyjaznymi mieszkańcami, dobrymi kawiarniami i schludnymi hotelami. Pełne ciepłolubnych roślin, koronkowych balkonów i ganków, lśniących kotów i wielu kultur.
Na zakończenie lata migawki z gruzińskiej stolicy.
 Widok na miasto przecięte kanionem rzeki Kury (Mtkwari) ze wzgórza Mtacminda.
 Spojrzenie w drugą stronę, widać budzący kontrowersje współczesny most Pokoju, zwany podpaską, a w oddali pałac prezydencki i katedrę Cminda Sameba.
 A tak wyglądają przedmieścia Tbilisi, widok z balkonu ósmego piętra hotelu Shine, który był przez kilka nocy moim domem. Wart polecenia! W pobliżu stacja metro i niewielki bazarek, gdzie codziennie kupowało się pachnące, słodkie owoce.
 Metro ma zaledwie dwie długie linie. Jest najwygodniejszym, najszybszym środkiem komunikacji, a prowadzące głęboko pod ziemię schody pędzą nieporównywalnie szybciej od wszelkich mi znanych.
 Tutaj informacje są podane w sposób dla nas czytelny.
 Oczekiwanie na peronie na pociąg. W podziemnych stacjach klimatyzacja działa bez zarzutu, podobnie jest w hotelach, sklepach, czy restauracjach. Na zewnątrz skwar, okolica 40 stopni.
 Niemal w każdej fontannie można spotkać podobne widoki, w odróżnieniu od Armenii, gdzie pragnący schłodzić w fontannie dłonie słyszą: nie lz'a od pojawiającego się znikąd ochroniarza, czy raczej policjanta.
Aleja Rustawelego jest największą i najbardziej reprezentacyjną ulicą miasta. Zabudowę stanowią majestatyczne gmachy, z których wiele należy do do głównych w kraju instytucji kulturalnych, przy tej ulicy mieści się także Parlament. Pomnik Szoty Rustawelego nic sobie nie robi z chłodzących się dzieci.
 Przy tej ulicy mieszczą się też najbardziej prestiżowe sklepy Tbilisi. Czy patrząc na ten szyld zgadniecie, że to firmowy sklep Armaniego? Perfumy Si są ulubione wśród tbiliskich elegantek,  czułam ten zapach wielokroć w kawiarniach, czy sklepach starówki.
 Przy Alei Rustawelego, pod platanami ustawione są ławki, na których chętnie odpoczywają panowie. Pań nie zauważyłam.

 Zachęcanie(?) do odwiedzin sklepików, czy knajpek.
Parlament 
Przed nim, jak w wielu miejscach Gruzji oprócz narodowej, flaga unijna, co wyraża sympatie i aspiracje Gruzinów.
 
 Jednym z symboli współczesnego Tbilisi jest Pomnik Wolności postawiony w 2006 r. na placu o tej samej nazwie. Wyniosła kolumna, a na jej szczycie rzeźba przedstawiająca świętego Jerzego, patrona Gruzji.
 Uliczny kramik- winiarenka.

Interesy dobrze poszły?
 Można też kupić stare wełniane i jedwabne dywany w sklepie z antykami.
 Tbiliska starówka.
 Rzeźba tamady z rogiem - bez niego nie byłoby gruzińskich supr.
 Kiedy pewnego dnia król Wachtang Gorgasali wybrał się na polowanie, królewski sokół pochwycił bażanta. Nagle oba ptaki zniknęły z oczu polujących, a kiedy po wielu godzinach poszukiwań je odnaleziono, bażant i sokół leżały obok siebie martwe w strumyku. Okazało się, że wpadły do gorącego źródła i ugotowały się. Zdziwiony tym, co się stało, król przyjrzał się okolicy – pięknym skałom, lasom i żyznej glebie. Stwierdził, że to miejsce idealnie nada się na nową osadę, kazał założyć w tym miejscu miasto, któremu ze względu na ciepłe źródła nadano nazwę „Tbilisi” (od gruzińskiego „tbil” czyli „ciepły”).
To jedna z legend tłumaczących powstanie Tbilisi. Na zdjęciu pomnik króla Wachtanga obok cerkwi Matki Bożej, na skalistym brzegu Kury.

 Miasto wielu kultur - Żydzi wracają z synagogi.
 Muzułmanki spieszą do meczetu.
 Po wyjściu z cerkwi.
 Wejście do katedry Sioni.
 Most Pokoju wykonany w 2010 r. we Włoszech, zaprojektowany przez Michelego di Lucchiego wzbudza gorące kontrowersje. W zamyśle miał przypominać morskie zwierzę, jednak miejscowi dopatrzyli się podobieństwa do artykułu sanitarnego i ochrzcili obiekt alternatywną nazwą Always Ultra.
 Widok z "podpaski" na Kurę...
 ...i na ogromny, 20-metrowy pomnik Kartlis Deda (Matki Gruzji), który jest uważany za symbol gruzińskiego ducha narodowego. Ma postać patrzącej na miasto kobiety, trzymającej w lewej ręce puchar wina dla przybywających z dobrymi zamiarami, a w prawej miecz dla wrogów.


Zamiast mozolnie wspinać się w upale na wzgórze, można kolejką linową, zwaną tu powietrznym tramwajem,  dojechać do twierdzy Narikali.

Twierdza.

 Domy mieszkalne nad rzeką robią wrażenie dostanich, a wokół zieleni się śródziemnomorska roślinność.

 Zgadniecie, co to jest?
 Otóż to "drzewko szczęścia", które nazwałam drzewkiem śmieciowym. Odwiedzający Narikalę wiążą na drzewie, co mają. Przeważnie foliowe jednorazówki. Ma im to przynieść pomyślność i spełnienie marzeń. Jakoś nie chciało mi się angażować śmieci w pomoc przy marzeniach, muszą sobie poradzić bez niech.
 Abanotubani to Dzielnica Łaźni. Właśnie tutaj ptaki, lub jeleń, w zależności od wersji legendy, trafiony przez Wachtanga Gorgasalego wpadł(y) do źródła i zaczęła się historia Tbilisi. Kąpiele w gorącej siarkowej wodzie cieszyły się powodzeniem od zarania dziejów miasta. Główny kompleks to królewskie łaźnie, obudowane przysadzistymi ceglanymi budynkami, Dalej pyszni się orientalna budowla, to łaźnie Orbeliani. Gościem łaźni był m.in. Aleksander Puszkin, który kąpiel w nich określił jako najwspanialsze doświadczenie w swoim życiu. Brali tu też kąpiele Aleksander Dumas i Aleksiej Tołstoj,który pisał, że czuł się tam jak Lukullus lub Pompejusz.
Byłam w łaźniach i ja, skorzystałam z pełnego pakietu usług - jest to doświadczenie, którego nie można sobie odpuścić, będąc w Tbilisi.

Charakterystyczne dla stolicy Gruzji są balkony, balkoniki, krużganki, ganki z ażurowymi zdobieniami.  Kotów nie może zabraknąć, są dość zadbane, dokarmiane.
 Jest nawet na jednej z zabytkowych uliczek rzeźba kota.
 Można stwierdzić, że koty wchodzą ludziom na głowy.
  Jedna ze starannie odnowionych uliczek.

 Wieża zegarowa, jeden z charakterystycznych punktów miasta. Tutaj, w bliskości pubów i kawiarni spotykają się mieszkańcy stolicy.
 Stróże porządku są wyrozumiali, pogodni, przyzwyczajeni do luzu w traktowaniu przepisów, charakterystycznego dla południowo-wschodniego krańca Europy. Czy już Azji? Spór o to, gdzie leży Gruzja wciąż trwa.




Z żalem żegnam Gruzję. Wieczorny pożegnalny rzut oka na miasto w drodze na lotnisko.
Nachwamdis Sakartwelo!