Są na zdjęciach duże miasta, jak Kaszan, Jazd, Sziraz, są małe miasteczka, jest i pustynna wioska. A także starożytna stolica Persów, Persepolis. I tam także najbardziej ciekawili mnie ludzie...
Przy okazji Teheranu pisałam o zamiłowaniu Irańczyków do piknikowania. Tutaj piknik na skraju drogi. Pustynnej.
Warsztat wyrobu chodników.
Oczywiście pan poprosił o zdjęcie wraz ze swoją maszyną.
Zadziwił mnie i przeraził makijaż u tych dziewczynek w wieku na oko 6 i 10 lat.
Kolejny piknik, tym razem w przyjemniejszych okolicznościach, niż zapylona szosa.
Jazd.
Cyprys niebywałych rozmiarów.
Ten gatunek irańskiej niezwykle wonnej róży kojarzy mi się z pachnącymi olejkami Orientu.
Ruch motocyklowy jest w Iranie większy, niż w Europie, pewnie to kwestia możliwości.
Kolejki chętnych Iranek do zwiedzenia Persepolis.
Zimowit jesienny zagnieździł się wśród kamieni. Tylko, że nie będzie tam zimy.
Skrobanie po zabytkowych murach. Też zabytkowe.
Zbiorowe zwiedzanie Persepolis.
Pod wieczór Persepolis staje się puste, można spokojnie napawać się przemijaniem Czasu, widocznym w tym miejscu bardziej, niż gdziekolwiek.
Małe miasteczko robi wrażenie dość opuszczonego.
Sziraz, miasto poetów i wina (teoretycznie).
Uliczna sprzedaż dywanów w małym miasteczku.
Graffiti, jedno z wielu. Wbrew pozorom nie jest to reklama restauracji.
Kot perski ;)
Pustynna oaza, a w niej karawanseraj.
Dojrzały pistacje.
Pora dojrzewania owoców. Daktyle żółte są delikatniejsze i słodsze od czerwonych. Świeże smakują dużo lepiej, niż suszone.
Ochrona daktyli przed ptakami.
Droga przez oazę.
Rolniczą oazę nawadnia skomplikowany system kanalików.
Pustynna wioska zauroczyła mnie zupełnie.
Wiejska uliczka
Na prowincji, także w miastach, a nawet w stolicy stosowane są kołatki zróżnicowane dźwiękiem i wyglądem wg płci. Kobiety stukają swoją, mężczyźni swoją i już wiadomo, kto może i powinien otwierać drzwi. Chyba nie muszę pisać, która z nich jest komu przypisana.
Suszenie daktyli.
Stroma uliczka.
Środkiem uliczki biegnie kanał, czasem pusty, częściej wypełniony wodą.
Suszenie masy daktylowej.
Gospodarstwo
Oblicza wsi irańskiej
Suszenie daktyli odbywa się na powietrzu, ze słodkich owoców korzystają zwierzaki większe i mniejsze
Psy w przeciwieństwie do kotów nie są w islamskich krajach zbyt poważane. W dużych miastach widuje się je z rzadka zadbane, prowadzane na smyczach, na prowincji mają szkołę przetrwania.
Zwierzaki są traktowane dość użytkowo.
Karawanseraj. Obecnie są to przytulne hoteliki o przyzwoitym standardzie.
Śniadania są proste, lecz bardzo świeże i smaczne.
W Iranie bywa biednie, bywa też bardzo bogato. Jak wszędzie.
Historyczne łaźnie są w niemal każdej miejscowości, wiele z nich działa do dzisiaj. Oczywiście kobiety i mężczyźni mogą się kąpać w innym terminie.
Niektóre miejscowości zostały zrujnowane w wielkim trzęsieniu ziemi sprzed kilku lat.
" Łapacze wiatru", system mechanicznej wentylacji sprzed wieków w gorących rejonach Iranu do dzisiaj skutecznie działa.
Na drodze.
Chciałabym kiedyś jeszcze wrócić do Iranu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz