poniedziałek, 19 września 2016

(Gruzja 2016 -1) Cziatura

Tym razem w gruzińskim cyklu będą obrazki ładne i mniej ładne, pogodne i  smutne. 
Kolejny pobyt w Gruzji zaowocował bliższym poznaniem jej także od tej strony bardziej gorzkiej dla mieszkańców, schowanej przed obcym okiem pod przykrywką pięknych krajobrazów, cudownej gościnności i bujnej przyrody.

Na początek Cziatura, niewielkie górnicze miasto w Imeretii, Gruzji centralnej. Miasto z innej epoki, otoczone  stromymi skałami. 
Po włączeniu Gruzji do ZSRR   odkryto to ogromne złoża manganu, intensywnie eksploatowane przez kilkadziesiąt lat. Na początku lat 50 XX w. stworzono w mieście sieć powietrznych tramwajów, czy wręcz wind miejskich - niektóre jeżdżą właściwie w pionie - jest to miejska komunikacja, nadal do dzisiaj funkcjonująca i przewożąca ludzi i towary. Napowietrzny tabor, jak i "stacje" nie są  remontowane, przerdzewiałe, starzejące się, ale wciąż czynne. Raj dla miłośników komunikacji, a i duża ciekawostka dla każdego przybysza. 
Mieszkańcom, jak można zauważyć, nie jest łatwo w tym zapomnianym przez władze kraju miejscu. Kopalnia wciąż działa.
 Wjeżdżających do miasta witają na wpół opuszczone bloki.
Pierwsza kolejka, a stacyjka w remoncie.
 Najwięcej kolejek jest tego rodzaju, pomykają w różnych kierunkach w każdym rejonie miasta, położonego na stromych zboczach.

 
Są też odkryte wagoniki przeznaczone do przewozu towarów, ten powyżej - rudy manganu z kopalni, a na tle nieba -plątanina lin.



 Jadąc takim wagonikiem czuję się trochę, jakbym statystowała w filmie.

 Wnętrze wagonika i współpasażerka.
 Wsiada się z drewnianych podestów, akurat ten jest blisko wagonika.
 Jedna z wielu podobnych stacji.
Na "peronie".
 Na każdej stacji pracują panie zawiadujące ruchem. W upale, w trudnych warunkach, lecz zawsze życzliwe i przyjaźnie nastawione.
 Oczekuję na wagonik na stacji przesiadkowej.
 Widok z góry na ukrytą w zaroślach kopalnię manganu.

 Wyżej: znalezione w pobliżu kopalni zielone "kamyki".
Nad drogą trzcinowe osłony, by ruda manganu nie spadała z otwartych wagoników na przejeżdżających i przechodzących nią.
 Kolejna stacja, kolejna pracująca tam pani.

Mijanka niemal w pionie.



W mieście już po podniebnych atrakcjach można napić się wody z sokiem. Prosto z saturatora.







P
Centrum miasteczka.





Poza podniebnymi tramwajami można poruszać się i naziemnie, np. marszrutką.
 
Ruch uliczny.

Kolejny odcinek pokaże się za kilka dni.
Pozdrawiam, no i dziękuję za niemal roczną cierpliwość :)

2 komentarze:

  1. Cziaturę pamiętam - niestety - z poszukiwań mechanika, który naprawiłby nam samochód. Poszukiwania były owocne ale ze zwiedzania miasta i jazdy kolejką - nici. Tym bardziej dziękuję za wpis i zdjęcia. Może wrócimy tam w przyszłym roku.

    OdpowiedzUsuń
  2. W przyszłym chciałabym ponownie do Tuszetii i wreszcie do Chewsuretii. Ale zobaczymy, co będzie :)

    OdpowiedzUsuń