sobota, 26 kwietnia 2014

Petersburg 1 - Teatr Maryjski


Pierwsza, lecz  nie ostatnia wizyta w Petersburgu.
 W kolejnym wpisie zaproszę na spacer po mieście, po Newskim, ulicach, po wodzie, będziemy podglądać codzienność miasta może bardziej, niż imperialną złotą wystawną świetność. Ale zaczniemy dzisiaj od wizyty w teatrze.

Od dawna chciałam odwiedzić "przemianowane miasto" Josifa Brodskiego, zobaczyć obłoki nad Newą i półtora pokoju. Chciałam być na spektaklu w Teatrze Maryjskim.

 Zbliżam się do Placu Teatralnego od strony Mostu Pocałunków nad rzeką Mojką. Petersburg jest bardzo łatwy w poruszaniu się, przyjazny, nie sposób się zgubić, mimo ogromnych przestrzeni miasta.

Bez Wałszebnika  pewnie pozostałoby to nadal w sferze chęci, bez czarów skutecznych nie byłoby "mojego" Petersburga, wielu wrażeń i emocji.
Zaczynamy od Giselle


 Zbliżam się do Teatru od strony rzeczki Mojki. W mieście zwykły ruch. Z radością witam zielono-biały gmach, znany wcześniej wyłącznie z obrazków.

 Powoli zaczynają schodzić się widzowie. Jestem nieco wcześniej, by spokojnie obejrzeć wnętrza, wypić kawę,

 poszperać w sklepiku z pamiątkami i teatralnymi wydawnictwami.


 
 Podczas oczekiwania na dzwonek mała lekcja historii tego teatru.
 Sala zapełnia się widzami, orkiestra już przygotowuje się do występu.

I... przerwa w relacji, podczas spektaklu nie robiłam zdjęć. Solidne fragmenty można obejrzeć tutaj




Już koniec, burza oklasków. Powrót do hotelu przez rozjarzone miasto.
I za pewien czas kolejny odcinek petersburskich wrażeń, już innego rodzaju.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz